Kupiłem sobie 4 i 5 tom HICa, więc mogę podzielić się kilkoma konkretniejszymi uwagami (oni zaczynają to nazywać ON = Opitz Numizmatika i pewnie ten skrót wejdzie do trwałego obiegu):
- jakość druku itp. parametry techniczne są utrzymane na tym samym, najwyższym poziomie
- podobnie jeśli chodzi o czytelność - mimo dużej szczegółowości bez problemu namierzyłem jedyny denarek Ludwika Węgierskiego (u nich Wielkiego) jaki posiadałem. Rakoczego nie
mam nic,
ale też na pewno byłoby przejrzyście i łatwo.
- zrezygnowano z ciągłości numeracji władców (pierwsze trzy tomy miały ciągłość, tj. jeśli tom II kończył się dajmy na to na władcy nr 19, to w tomie III pierwszy władca miał monety numerowane od 20) i wprowadzono odrębną formę numeracji dla każdego tomu. Dla tomu o Arpadach jest to numer pięcioskładnikowy, dla Rakoczego - czteroskładnikowy,
ale tutaj nie ma numeru panowania. W obu przypadkach rozdzielono typ monety od nominału. Trudno mi powiedzieć, na ile zwiększa to czytelność,
ale chyba bym nie chciał, żeby w kolejnych tomach pojawiły się kolejne rozbicia, bo posługiwanie się numerem typu 1.4.8.1.5.5.2 przestaje być wygodne.
- w tomie o Rakoczym nie ma tablicy konkordancji. Tłumaczą to tym, że jest to pierwsze poważne opracowanie tematu i nie widzieli sensu odnosić się do katalogu Huszara, w którym całość zajęła kilka stron i notowała tylko podstawowe typy. Może i racja, musiałbym poćwiczyć na kilku/nastu monetach, jakby w praktyce wyglądało oznaczenie ich według jednego i drugiego katalogu.
- brakuje mi prostych tabelek z opisaniem stosunków pomiędzy nominałami. Nawet jeśli były to wartości zmienne, to i tak bez nich trochę się człowiek gubi. Taka na przykład poltura za Rakoczego (wywodząca się z naszego półtoraka,
ale to już doczytałem poza katalogiem) - ile tego wchodziło na dukata, a ile było warte małych denarów. Tego się z katalogu nie dowiem.
- całość naprawdę tania - dorzuciłem sobie do przesyłki jeszcze
album o monetach transylwańskich i całość wyszła mi 49 EUR (+ 14 przesyłka). Za te pieniądze u nas pewnie nie byłoby nawet jednego tomu takiego katalogu. Nie to, żebym był za ustalaniem jakiś
cen maksymalnych,
ale gdyby podpisało się u nas tyle jednostek państwowych co u nich, to z racji ich osobnego dotowania nie widzę przeszkód, żeby cena przekraczała kilkadziesiąt zł/tom.