jaki problem dostarczyć do mennicy kilka wzorów?
Światło na to, jak czasem (w mojej działce) wyglądało przekazywanie wzorów, rzuca znana (
ale chyba tylko w wąskim kręgu numizmatyków)
historia z follisami z Trewiru bitymi z okazji nagłej abdykacji Dioklecjana i Maksymiana Herkuliusza.
RIC VI jeszcze obie poniższe monetki odnotowuje jako Trewir:
https://www.acsearch.info/search.html?id=422537https://www.acsearch.info/search.html?id=5993677A literki KS w środkowym polu tej drugiej traktuje jako jakiś niezrozumiały dodatek.
Później jednak postawiono hipotezę, że ta druga monetka naprawdę została wybita w Kyzikos!
I jest to hipoteza jak najbardziej słuszna, potwierdzona także przez cechy stylistyczne portretu oraz drobną różnicę w pisowni legendy awersu: pierwsza monetka ma B
AEATISS, a druga - BEATISS.
Wynika z tego, że w Kyzikos dostali jako wzór monetę z Trewiru, a ponieważ instrukcja brzmiała "róbcie tak jak oni", rytownik posłusznie zachował to trewirskie PTR w odcinku. Później się jednak ktoś tam się w Kyzikos zorientował i to poprawiono: PTR zniknęło, a KS (albo K
- bo te dwie oficyny wybijały w Kyzikos tę emisję) przesunięto do odcinka.
https://www.acsearch.info/search.html?id=6934583Jakie z tego wnioski? Na przykład taki, że portret był drugorzędny. W Kyzikos bezmyślnie przekopiowali wszystkie znaczki,
ale portret zrobili w swoim stylu i Dioklecjan u nich wygląda jednak ciut inaczej. Nawet tusza się nie zgadza: w Trewirze taka chuda bidula - a tu pełen majestat.
Daleko ciekawsze są naturalnie implikacje dla naszej wiedzy historycznej,
ale - o ile wiem - chyba żaden historyk tego nie rozważał. Przyjmuje się na ogół, że nagła abdykacja Dioklecjana została postanowiona przez niego samego oraz ogłoszona i dokonana w jego rezydencji w Nikomedii.
Ale stamtąd do Kyzikos jest rzut beretem. Czemu więc wzór follisa abdykacyjnego, potem powielany we wszystkich mennicach cesarstwa, przyjeżdża do Kyzikos aż z dalekiego Trewiru? Czyżby to właśnie Trewir, rezydencja Konstancjusza, ojca Konstantyna, był ośrodkiem, który uruchomił i kontrolował te wypadki? W każdym razie sprawa tej słynnej abdykacji, podobno dobrowolnej, na pewno robi się zdecydowanie bardziej tajemnicza. Zwłaszcza w połączeniu z intrygującą od dawna sprawą, zaskakującą nawet dla laika, że jeśli idzie o Dioklecjana, w końcu jednego z najdłużej panujących i niewątpliwie najbardziej znaczących cesarzy rzymskich, nie znamy nawet rocznej daty jego śmierci. Jakby się rozpłynął we mgle.