Ja się tylko zastanawiam czy mając przed sobą np. dwie monety Konstantyna I tej samej odmiany
Ja tym się nie zajmuję z tej prostej przyczyny, że 99,9% monet, które mnie interesują, znam wyłącznie ze zdjęć. A już
Pan Paweł pokazywał, jak ta sama
moneta na zdjęciach różnych sprzedawców nabiera odmiennych kolorków.
Poza tym dalej pozostaje problem z patyną. Trzeba by się dobrać każdorazowo do gołego metalu. Natomiast nie znam żadnych danych, które pozwalałyby na spekulację, że rozróżniano jakieś kategorie monety brązowej. Owszem, z danymi są problemy. Nawet sprawa tak zdawałaby się oczywista jak kurczenie się
follisów, nie jest całkiem jasna. Wiadomo, że stają się coraz mniejsze. Nawet kompletny laik zauważy natychmiast różnicę między przeciętnym brązem z początku panowania Konstantyna i z końca.
Ale znowu nie jestem przekonany, że dokonywało się to jakoś mechanicznie, tak jak to się dziś dzieje, gdy przestawia się maszynę, by zamiast śrub M10 robiła śruby M8. Raczej dokonywało się to bardziej płynnie i ne bez wahań. Na przykład czasem zdarza się, że emisja późniejsza jest nieco cięższa niż wcześniejsza. Jakby uznano, że trochę z tym kurczeniem przesadzono.
Ale może to tylko takie drgnienia uzależnione od przypadkowości materiału.
Bo przecież wszystkie te monety bite są al marco i trzeba ich naprawdę bardzo dużo (i najlepiej z tego samego menniczego urobku,
ale to marzenie), by liczby nie były skażone przypadkowością. W wypadku emisji, z której znanych jest kilkadziesiąt egzemplarzy, sprawa w zasadzie jest beznadziejna. Z kolei w wypadku emisji popularnych do sprzedaży idą egzemplarze najlepsze, a więc także najokazalsze, na dużych krążkach, co też zaburza pomiar.
Sprawę zdają się ratować skarby, choć też tylko przy założeniu, że tezauryzowano wszystko jak leci, niczego nawet wstępnie nie przesiewając, choć w zgodzie z prawem Kopernika chomikuje się lepsze, gorsze zostawiając na bieżące wydatki.