To rzeczywiście ciekawe zagadnienie. Dotyczy ono nie tylko monet antycznych. Z etycznego punktu widzenia dla odmian czy wariantów nieopisanych w RIC, u Kopickiego, albo u Igera, oczywiście należałoby napisać, że brak danej odmiany w katalogu.
Trochę to chyba powinno zależeć od stopnia szczegółowości i okresu powstania danego katalogu. Przy czym jeśli chodzi o okres to główną cezurą jest dla mnie "przed internetem/z internetem". Skokowa zmiana możliwości rozszerzenia kwerendy na ogromne bazy danych rozwijające się mniej więcej od roku 2000 robi tutaj wielką różnicę.
Iger tworzył swój katalog już w obecnej epoce i o ile się nie mylę stosunkowo trudno trafić na coś, co nie jest u niego notowane.
Kopicki raz że nie miał możliwości zrobienia takiej kwerendy, dwa - chyba nawet celowo opisywał tylko podstawowe jego zdaniem odmiany. Tak czy inaczej dla nieco zaawansowanego kolekcjonera notatka "
Kopicki -" nie powoduje wzrostu ciekawości daną monetą; raczej będzie szukał innych odnośników do nowszej literatury. Z RICem jest różnie, w zależności od tomu i mennictwa danego okresu. Co innego, kiedy w całym Imperium działa tylko jedna (tak naprawdę dwie) mennica w Rzymie i nie są stosowane dodatkowe oznaczenia mennicze, co innego jak jest tych mennic kilkanaście i każda ma swój system oznaczeń. Tomów wydanych w epoce internetowej jest na razie dwa (II.1 i II.3) i zakł
adając bardzo duże przybliżenie można powiedzieć, że zwierają one 3x więcej pozycji, co ich przedinternetowe odpowiedniki.
Zastanawia mnie jednak, dlaczego często większe zainteresowanie kupujących występuje wtedy, gdy w opisie mamy np. R6, czy R7 i odwołanie do jakiegoś znanego katalogu, niż wówczas, gdy pojawia się informacja, że moneta jest w danym katalogu "nienotowana".
Wydaje mi się, że to są zaszłości, które będą z czasem zanikać, przynajmniej u poważnych kolekcjonerów. Ludzie strasznie są zafiksowani na R-kach, a przecież wystarczy jeden skarb i cała erkologia dla tego czy innego typu staje się kompletnie nieaktualna. A przy obecnej szybkości przybywania danych o kolejnych monetach nie jest to wcale takie rzadkie.
To samo ze stanami zachowania - jaki sens ma deliberowanie nad tym, czy
moneta ma awers 3+, a rewers 2- (skalę Sheldona zupełnie pomijam, bo to dla mnie jakaś kompletna aberracja), kiedy i tak wszystko widać na dużych zdjęciach. Miało to sens w epoce, kiedy maksimum co można było pokazać potencjalnemu klientowi na odległość to małe zdjęcie w drukowanym katalogu.