Jeśli idzie o "płeć mózgu" oraz brak jednoznacznej różnicy między płciami, to w obu wypadkach pojawiają się trudności, tyle że innego rodzaju.
Jeśli bowiem uznamy, że cecha X w "kobiecym mózgu" jest tą różnicującą, to co począć, gdy cechę tę znajdziemy w mózgu prawidłowo rozwiniętego mężczyzny? Pewne badania wskazują np. że jądro migdałowate w mózgach homoseksualistów funkcjonuje często "po kobiecemu" (
https://www.rp.pl/nauka/art8155061-mozg-geja-przypomina-kobiecy). Czy zatem taki homoseksualista byłby jakoś "biologicznie usprawiedliwiony"? A co z transami?
Z kolei stwierdzenie, że "nie ma ani jednej cechy etc..." jest poniekąd prawdziwe, jeśli podejść pryncypialnie, to znaczy domagać się, by to działało w stosunku do absolutnie wszystkich ludzi. Ewolucja bowiem istotnie działa na ślepo, z wieloma mutacjami/błędami rozwojowymi, toteż trafiają się czasem przypadki dziwniejsze niż można by wymyślić. Na przykład chimery genetyczne (
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-ludzka-chimera-dzieci-nigdy-nienarodzonej-matki,nId,4386809) albo osoby interpłciowe.
Niemniej są to wypadki niesłychanie rzadkie, więc w praktyce podejście powinno być mniej więcej takie, jakie stosujemy wobec zwierząt (co dla ateistki Środy nie powinno być problemem) bez trudu odróżniając samce od samic. A że raz na -dziesiąt tysięcy albo raz na milion trafi się coś dziwnego, to samej zasady nie podważa, a właśnie ją potwierdza: nie zauważylibyśmy dziwności, gdyby nie działała powszechna zasada.
Jeśli zaś reguł, które stosujemy do zwierząt, nie można zastosować do ludzi, to profesor Środa chyba powinna przyznać, że istnieje tu jakaś nieuchwytna "metafizyczna różnica".
Ja na swój własny użytek wymyśliłem w wypadku tych modnych dziś kwestii (kto jest człowiekiem, kto jest kobietą) coś, co nazwałem zasadą koronera (lekarza medycyny sądowej). Wyobraźmy sobie, że policja namierzyła kogoś podejrzanego o zbrodnie w guście Hannibala Lectera. Podejrzany ma w lodowce wątróbkę. No to woła się koronera, żeby ją zbadał: najpierw żeby ustalił, czy jest to ludzka wątróbka, a jeśli tak, to jakiej płci była ofiara. Dla wykwalifikowanego specjalisty nie jest to żaden problem. Owszem, być może raz w życiu trafi na jakieś zaskakujące dziwactwo i się pomyli,
ale w praktyce jest to zaniedbywalne.