jak bardzo w Pana kolekcjonerstwie jest obecny wątek inwestycyjny. Bo najlepiej, żeby wcale go nie było.
No właśnie - nie ma go prawie wcale. Czasami łapią mnie takie przemyślenia na temat co dalej - kiedy np. mnie zabraknie Nie oszukujmy się, ale monetki też swoje kosztują heh.
Probus to była ogromna bańka i w sumie nadal jest, ale nie aż tak wielka. Można sobie raz od czasu coś tam trafić.
Patryk, skoro chcesz zbierać, a nie inwestować, to nie marudź, nie filozofuj, tylko dokupuj Probusa, dopóki jest rzekomo taki "tani" i natrafisz na podobne okazje, jak te dwie pokazane powyżej. Ciesz się że kupiłeś fajne i rzadkie blachy w okazyjnej cenie. Ciesz się też, że nie musisz obecnie walczyć o rzadkie okazy Probusa ze mną, Simonem, Olivą, Gysenem czy Jean'em. Życie nie znosi jednak próźni i wierz mi, że prędzej czy później znajdą się nowi zaawansowani kolekcjonerzy Probusa i znowu będzie zażarta walka o rzadkie i ciekawe typologicznie okazy.
Z całym moim szacunkiem dla Ciebie, nie sadzę, abyś po tak krótkim okresie zbierania antyku miał podstawy do ferowania stanowczych tez, że
Probus to była/jest bańka itd. Sugeruję więcej pokory. Porozmawiajmy o tym za 10 lub 20
lat. Poza tym litości: naprawdę chcesz stawiać tak ogólne tezy w oparciu o kilka zaledwie przykładów? Ja np. dzisiaj często sprzedaję moje Probusy za kwoty istotnie wyższe od
cen zakupu sprzed kilku
lat.
Myślę, że zdecydowanie bliższa prawdy jest konstatacja założyciela wątku: "raz w górę, raz w dół", przy czym konstatacja ta nie jest odnoszona (słusznie) do całego rynku monet antycznych,
ale jedynie do poszczególnych, konkretnych rzadkich i pięknych monet antycznych. To jest właściwe podejście "metodologiczne".
Pan Lech - jak widzisz - powstrzymuje się od ferowania ogólnych, generalnych prawideł w odniesieniu do całego rynku monet antycznych.