Dlaczego miałbym śledzić losy jakiegoś wymyślonego Rzymianina, skoro np. taki Konstantyn wciąż jest do śledzenia.
Ja podchodzę to fabuł jak do ćwiczenia umysłowego, które ktoś wykonał i mogę porównać je z moim. Tak i tak pewne rzeczy próbujemy sobie wytłumaczyć czy wyobrazić, więc można popatrzeć na to, jak to robią inni. Chodzi mi przy tym bardziej o warstwę mentalną, życie codzienne itp. Niestety bardzo mało jest książek, w których autorzy podejmują próbę zrozumienia człowieka z epoki; większość po zmianie dekoracji a pozostawieniu dialogów, motywacji i całej ogólnie pojętej treści mogłaby odbywać się w zupełnie innych czasach ze współczesnymi włącznie.