Zastanawia mnie ta mentalność. Dlaczego zacofane plemiona europejskie odrzucały standardy rzymskie. Przecież ostatecznie chodzi o dobrobyt, rozwój, w miarę przyjemne życie. Niewolnicy, którym udało się uciec i wrócić do swoich północnych lasów, na pewno opowiadali towarzyszom o tym jak wygląda mocarstwo. Widzieli akwedukty, drogi, winnice, murowane miasta, ogólnie ówczesny luksus, a mimo to, woleli tkwić z łukiem w bagnach i nękać potężnych sąsiadów.
Nie patrzył bym na to przez pryzmat postępu i zacofania - ogólnie to dość niebezpieczny skrót myślowy. Używa się go niestety zbyt często do narzucania "nowego", które ma być lepsze od "starego", po czym po ciężkich przejściach okazuje się, że wcale to "nowe" takie dobre nie było i narobiło mnóstwo szkody.
Poza tym o jakich ludach dokładnie mówimy? Rzym rozprzestrzeniając się pochłaniał bardzo wiele organizmów państwowych - od plemiennych związków celtycko-germańskich po dobrze zorganizowane państwa hellenistyczne. Trudno w tym wszystkim zdefiniować jakiś jednolity wzorzec "odrzucenia". Zdarzały się plemiona poddające się bez wahania panowaniu rzymskiemu i państwa greckie o wysokim standardzie życia (być może wyższym od rzymskiego), którym to panowanie przez długi czas nie pasowało. Rzymianie też byli różni i różnie ich podboje wyglądały - od masowych rzezi (Galia) po całkowicie pokojowe przejęcie (Nabatea).
W momencie pojawienia się perspektywy przejęcia przez Rzym raczej nikt nie myślał "co będzie za sto
lat",
ale "co to znaczy dla mnie, dla mojej rodziny/plemienia tu i teraz".
Mam dużą dobrze prosperującą hodowlę owiec wymagającą sporego terenu. Czy Rzymianie mi go nie zabiorą?
Mam niewielką firmę handlową ściągającą to i tamto z terenu Imperium. Jak mój kraj przyłączy się do Rzymu, przyjdą inni, dużo więksi kupcy, dobra luksusowe staną się powszechne i splajtuję w ciągu kilku
lat. Moje plemię zostało całkiem zdominowane przez tych zza strumienia. Może jak wejdą Rzymianie, odzyskamy nasze ziemie i znaczenie?
Mam trzy łódki i monopol na połów w naszej małej zatoczce. Jak przyjdą Rzymianie, wybudują swoje drogi i zaleją nasz mały rynek tanią rybą z południa. I tak dalej jeśli chodzi o zwykłą przyziemną codzienność. Nie mówiąc już o tym, że jednak przeważnie odrębne społeczności lubią rządzić się same, szczególnie jeśli robiły to do tej pory i niekoniecznie mają ochotę na przyjmowanie rozkazów z dalekiej, nigdy nie widzianej stolicy.