Na ile autora można traktować jako poważnego numizmatyka,
Wiem tyle, że przez lata zbierał monety,
ale jak poważnie zbierał, nikogo już nie interesuje, bo nie za to Rozanowa cenimy :-) Może gdzieś rosyjscy numizmatycy tym się zajęli? Może w korespondencji są jakieś materiały na ten temat. W książeczce, którą czytam, wiele myśli opatrzonych jest uwagą "nad zbiorem monet". Czyli siedział sobie Rozanow, przeglądał swoje monety, a przy tym różne myśli (kompletnie nie związane z monetami) przychodziły mu do głowy, więc je zapisywał. Z liczebności tak opisanych myśli można wnioskować, że było to jedno z jego ulubionych zajęć.
Co do fallusów, to Rozanow miał pewnego hyzia na punkcie płci (metafizycznego!) i chyba jednak nie jakiś chytry sprzedawca mu to wmówił (co jednak nie jest niemożliwe: "Ma
pan coś z fallusem?
Ależ oczywiście, i to nie jednym, cały pęczek"), tylko sam "zauważył".
Nb. znalazłem teraz inne tłumaczenie, gdzie fallusy zamieniły się w... fauny! Może dlatego, że tłumaczył
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Paprocki. Bo w oryginale jest jasno: "w okrużenij fałłow" Omsknięcie wzroku w sam raz dla freudystów :-)
Wedle oryginału Afrodyta siedząca na tronie z kwiatem ma być "mieżdu lwom i bykom" -
ale może chodzi o rewers z lwem i bykiem albo Rozanow nie widział tej monety i tak mu ją ogólnie handlarz opisał ("miałem ci ja panie jeszcze rzadszą monetę z....").
Też mi przyszło do głowy, że chodzi w wypadku pierwszej monety o zwykłą
tetradrachmę z Ateną w wieńcu, gdzie człowiek z hyziem rzeczywiście może dojrzeć fallusy.
Ale ten całkiem ładny egzemplarzyk, który
Pan wkleił, poszedł za 650
euro. Ten z kolei za $1,100:
A tu mowa o prawie tysiącu rubli - co dla wielu ludzi było wtedy rocznym zarobkiem. Ma
Pan może jakieś źródło ze "sklepowymi cenami" antycznych monet na przełomie XIX/XX wieku? Nie było eBaya, więc może windowano tak ceny, słusznie zakł
adając, że jest to hobby królów, arystokratów i wariatów.