od razu zaświeciła by mi się lampka, że coś to wszystko za identyczne jest.
Ale to jest psychologicznie odmienna sytuacja. Muzeum = stare monety = rzadkie monety = dlaczego takie same?
Natomiast od monet obiegowych, które
Pan dostaje jako resztę w sklepie, oczekuje
Pan raczej, że będą jakoś niezauważalnie znajome, tak znajome, że nawet
Pan tego nie musi świadomie rejestrować. Lampka zapala się dopiero wtedy, gdy pojawia się nowość. Nawet tego samego rozmiaru i stylu: na przykład okolicznościowa dwuzłotówka. Czasem bywają problemy przy płaceniu czymś takim.
Dlaczego w starożytności miałoby być inaczej? Nie mówię, że fałszerz powinien klepać tylko jeden typ i potem wprowadzać do obiegu garść identycznych krążków. Zresztą w wypadku tych nowych kombinacji coś takiego też jest możliwe. Zdrowy rozsądek podpowiada, że najlepiej byłoby wyjąć z kabzy kilka różnych autentyków i zwyczajnie je skopiować, potem mieszać, dokładać do innych autentyków etc.
Te monety wyglądają jakby ktoś coś jednak naśladował -
ale po części z pamięci. Tak pi razy oko. Niestety, jak
Pan się domyśla nie wiem, gdzie je znaleziono,
ale naśladują monety z
Arelate, czyli do limesu spory kawałek. Skądinąd jednak wiadomo, że takie dziwolągi - z
Arelate,
Lugdunum czy Trewiru - to specjalność galijska. Za limesem, na przykład w Polsce, chyba ich się nie znajduje (
ale mogę się mylić). Za limesem są raczej albo autentyki albo jakieś najoczywistsze miejscowe koślawce do niczego konkretnego nie podobne, które same dla siebie są bazą. Można najwyżej zidentyfikować najogólniej pojęty typ. Natomiast w tym wypadku można jednak wskazać konkretny numerek (lub numerki gdy to hybrydy) pierwowzoru z
RIC i co tam pomylono i co dodano. I nie są to przy tym kompletne fantazje. Pomijając hybrydowość (która trafia się i w wypadku monet niemal na pewno oficjalnych), coś takiego jak najbardziej mogłoby wyjść z państwowej mennicy, choć raczej w trochę lepszym gatunku.
Co szczególnie ciekawe, legendy jako takie nie są pomylone!!! (pomijając ich hybrydowy zestaw). Nie ma w nich najmniejszego błędu! Żadnego dziwnego skrótu, każda literka jest na swoim miejscu! Jest tak jak być powinno - CONSTANTINVS
IVN NOB C i
VIRTVS AVGG. Nawet to "GG" wyraźne, żadnych tam "SS". A legendy to przecież ten element, który "regularnym barbarzyń
com" sprawia zawsze najwięcej kłopotów. Albo powtarzają tam coś bez sensu, albo mylą, opuszczają lub przestawiają litery, albo w desperacji stawiają jakieś kreseczki. A tu akurat liternictwo jest najmocniejszą stroną. Co w sumie właśnie wzmaga dziwność tego projektu: bo pokazuje, że jak chcieli, to umieli wiernie kopiować bez problemu. Nawet ten najtrudniejszy element.