Ale jak ma powstać dobra synteza bez specjalistycznych artykułów dotyczących konkretnych zagadnień? I powinny być to artykuły krótkie, też jakoś syntetyczne, bo jeśli na przykład nowe ustalenie daty jakiejś bitwy zostaje rozwodnione na sto lub więcej stron, bo trzeba koniecznie powtórzyć wszystko co na ten temat dotąd napisano, to zwyczajnie nie starcza czasu, by się ze wszystkim zapoznać.
Sam autor syntezy może je zastąpić, robiąc arbitralne ustalenia w takim czy innym temacie. To oczywiście wydłuża czas pisania i zwiększa prawdopodobieństwo niedopatrzeń,
ale jako takie jest możliwe. Oczywiście dostęp do zwięzłych artykułów innych autorów znacznie ułatwia pracę, więc w żaden sposób nie deprecjonuję potrzeby tworzenia takowych :-)
Z tymi nieszczęsnymi fizykami chodziło mi głownie o to, że oni (przynajmniej w moich wyobrażeniach) nie dodają do każdego artykułu historii całego zagadnienia, ale najwyżej przywołują krótko tylko ostatnie ustalenia i koncentrują się na argumentacji, dlaczego ich nowe ustalenia są lepsze.
O ile mają faktycznie coś do powiedzenia.
Mam wrażenie, że spora część tego typu prac to skupienie się na kilku ostatnich artykułach (bo najnowsze), które powstały przez przetworzenie kolejnych kilku kompilacji sprzed kilku
lat i tak dalej i tak dalej...
gdybym dziś miał zamiar zostać fizykiem poważnie rozważałbym zmianę nazwiska (w celu lepszej rozpoznawalności) na Aaabcentowicz czy jakoś podobnie.
Patrząc na ilość energii włożoną w te wszystkie kombinacje, mogło by się okazać, że zanim by
Pan zmienił nazwisko, ktoś już by zrobił to samo i na dodatek znalazł lukę umożliwiającą zastosowanie w bibliografii nazwisk zaczynających się od cyfr - np. 7Kowalski, 3Nowak. A jakby
Pan już doszedł do 000Abackiego, to już byłby w użyciu kolejny kruczek.