Dlatego da się żyć w długim okresie z inwestowania na giełdzie i obstawiania zakładów sportowych, a w wypadku ruletki to raczej niemożliwe.
O ile trendy są znane,
Dlatego napisałem - "plus pewna wiedza". Naturalnie na giełdzie i na wyścigach można
grać jak na ruletce, wierząc w szczęśliwą gwiazdę, obstawiając spółkę, której numer giełdowy to data urodzenia ulubionej cioci etc. Bessa nie jest przeszkodą do zarobku. Przeciwnie. Najgorzej jest wtedy, gdy nic się nie dzieje, ciut w górę, ciut w dół.
typu "w trzecioligowym meczu FC Węgorzewo - Real Giżycko do 45 minuty padnie dokładnie 4 bramki".
Ale to dalej w istocie "wydarzenie punktowe", tylko trochę fikuśniejsze. 45 minut to przecież nie jest uchwycenie trendu. Gdyby traktować drużyny jak spółki, sens miałoby obstawianie, kto za rok będzie wyżej i czy to będzie górna połowa tabeli. Inaczej to właśnie ruletka. Podobnie jak obstawianie kursu spółki za tydzień.
Ale zgadzam się, że to, co jest najpospolitsze, te różne automaty do obstawianiach ruchów
par walut (zwykłych czy krypto), to właśnie ruletka. Przecież to nawet jest reklamowane hasłami w rodzaju "nie musisz mieć żadnej wiedzy o inwestowaniu, bo mój cudowny program, który zdecydowałem się udostępnić ludzkości, oparty na formule odkrytej przez laureatów Nobla, pozwala na wzbogacenie się każdemu" etc.
Przeważnie jednak te trendy nie są tak przewidywalne i wymagają np. dostępu do wiedzy, która nie jest powszechna.
Rozpoznawanie falsów też nie jest przewidywalne i wymaga wiedzy, która nie jest powszechna. A jednak niektórzy dają radę (choć nie działa to niezawodnie), a inni raczej dzielą los jeleni, którzy łudzą się, że upolowali okazję. Chyba się nie pomylę zakł
adając, że w długim przedziale czasu znacznie więcej falsów
Pan wykrył niż się dał na nie nabrać. Tak samo działa to przy poważnym inwestowaniu.