mnie wpadło w oko to zdanie "60 lat temu na jednego mieszkańca w bloku przypadało około 17 m kw." jako zwięzła sugestia, że za Gomułki w blokach było przestronnie i fajnie, a teraz są szuflady na ludzi.
Prawdę mówiąc nie mam bladego pojęcia, gdzie autor to znalazł
Autor zdaje się wziął na serio peerelowskie skróty, czyli M1 to mieszkanie dla jednej osoby, M2 dla dwóch, M3 dla trzech itd. Sprawdził ich metraż,
ale już nie sprawdzał, ile przeciętnie w takim M2 czy M3 osób mieszkało naprawdę. Dlatego właśnie podałem to jako pouczający przykład powstawania mitów historycznych.
Niby jest informacja, i to prawdziwa,
ale bardzo łatwo można ją zrozumieć opacznie, gdy brakuje innej informacji. Co powinno skłonić do zadumy, w ilu wypadkach my sami dysponujemy taką właśnie prawdziwą informacją o przeszłości,
ale niekompletną.
Pewnie autor artykułu o szufladach dla studentów nie ma też bladego pojęcia o różnicach w standardzie życia na blokowiskach - u mnie np. najbliższy automat telefoniczny znajdował się w odległości 2,5 km, a światło wyłączali na tyle często, że stanowiło to nawet swego rodzaju atrakcję - poza nastrojowym spędzeniem wieczoru można było nazajutrz (wraz z 1/3 klasy) z czystym w sumieniem zgłosić w szkole "psze pani, nie odrobiłem zadania, bo prąd zabrali".
Ja miałem bez
porównania lepiej: to jednak była Warszawa (choć obrzeża) i prąd znikał rzadko, chyba wyłącznie za sprawą kataklizmów przyrodniczych (a nie decyzji urzędnika), i raczej na krótko. Niestety, chyba ani razu nie mogłem zwalić na brak prądu mojego nieuctwa. Zaraz, zaraz...
ale świeczki u mnie w domu zawsze były (jako żelazny zestaw socjalistycznego survivalu) i odrabianie lekcji przy świeczkach jednak pamiętam. Czy w Pana okolicach świeczka była nieznana/niedostępna?
A telefonicznie należałem do warstwy uprzywilejowanej - miałem telefon w domu. Ogólnie też nie mogę się skarżyć, niemniej nie miałem złudzeń, nie żyłem pod kloszem i widziałem, jak wygląda przeciętna. Czasem też wstawałem o trzeciej rano, brałem krzesełko rybackie i książkę, żeby o czwartej zameldować się pod sklepem mięsnym w nadziei na dostawę o jedenastej.