Jak pokazała praktyka ta delegalizacja praktycznie nie działała. O ile ktoś nie doniósł, że pod numerem 35 w ubikacji w przewodzie wentylacyjnym znajduje się zawinięte w papier gazetowy czterysta dolarów, zarówno złoto jak i dolary spełniały doskonale swoją czarnorynkową rolę.
Oj, trochę tych wyroków za posiadanie było. Konfiskat przy innych okazjach jeszcze więcej. Chyba że myśli
Pan o czasach późniejszych. Kiedy handel dolarami niby nie,
ale bony już tak, a dolary i tak wiadomo, gdzie kupić i nie ma z tym problemu, bo prawie wszyscy cinkciarze grzecznie współpracują z policją polityczną.
Ale to już czasy z ogłoszeniami "Powracającemu sprzedam". [Wyjaśnienie dla historyków z przyszłości. Przez "powracającego" należy rozumieć osobę wracającą do Polski z Zachodu (po pracy sezonowej, po stypendium, polonus na spokojną emeryturę etc). Osoba taka legalnie przywozi ze sobą dolary (marki, funty) i o te walory właśnie nam chodzi. Tyle że żadna gazeta nie wydrukowałaby anonsu "sprzedam dom (samochód, działkę) za dolary"]
W przypadku kryptowalut i innych zapisów elektronicznych jestem w stanie sobie wyobrazić bardzo szybką i skuteczną blokadę dostępu, której nie da się zastosować do pieniądza istniejącego fizycznie.
Jak nie da się zastosować? Przecież te wszystkie znajdywane starożytne skarby, którymi tak się ekscytujemy, to właśnie pieniądz kruszcowy, do którego nastąpiła skuteczna blokada dostępu. A to tylko znikomy ułamek tego, co wtedy po zablokowaniu dostępu jednym, przechodziło do rąk blokujących.
Owszem, dziś taka blokada byłaby łatwiejsza i rozleglejsza.
Ale odwrotną stroną tej (u)lotności zapisów elektronicznych jest z kolei to, że gdy wszystko idzie dobrze, ma
Pan dzięki nim łatwiejszy i rozleglejszy dostęp do towarów i zamiast kupić coś w "sklepie realnym" za 1000, kupi
Pan w sieci dokładnie to samo za 800, a czasem w promocji i za 500.
Można oczywiście zauważyć, że łatwiejsze wydawanie pieniędzy ostatecznie prowadzi do tego, że statystycznie ludzie wydają ich więcej, ulegając chwilowym kaprysom, więc w sumie handel nie tylko wychodzi na swoje,
ale nawet zwiększa obroty i zyski (tu Amazon jako sztandarowy przykład takiej kariery). Ludzie chętniej też biorą kredyty (niewielki kredyt "w karcie" oferuje chyba każdy bank), więc i banki wychodzą na swoje.
No
ale tu już każdy postępuje według pożądliwości swojej (po raz kolejny wracamy do ulotnych impulsów naszych neuronów).