16. Harper K., Los Rzymu. Klimat, choroby i koniec imperium, wyd. Napoleon V, 2021.Rozwijające się badania lodowców, słojów drzew, brzegów akwenów wodnych (ślady poziomu wody w różnych okresach historycznych),
natężenia promieniowania słonecznego itp, itd. dają duże możliwości opisania klimatu, w którym rozwinęło się, a następnie upadło Cesarstwo Rzymskie. Wśród wielu hipiotetycznych przyczyn upadku Imperium zmiany klimatyczne nie były do tej pory jakoś szerzej rozważane, tym samym ucieszyłem się z pojawienia się pierwszego polskiego tłumaczenia monografii na ten temat (chyba że coś przegapiłem).
Całość składa się z trzech wątków - wiodącego historycznego, klimatycznego (niestety nieco niewykorzystany potencjał) i epidemiologicznego. Ten ostatni nie jest dla mnie aż taką nowością - o wpływie zarazy Atnoninów czy dżumy Justyniana na upadek antycznego Rzymu było już sporo u Gibbona, nie licząc późniejszych publikacji. Jeśli chodzi o klimat wyróżniono trzy okresy:
Rzymskie optimum klimatyczne 200 A.Ch. - 150 AD
Rzymski okres przejściowy 150-450
Późnoantyczna mała epoka lodowcowa 450-700
pokrywające się z epoką rozwoju, kryzysu i ostatecznego upadku Cesarstwa Zachodniego. Argumenty od strony klimatologicznej są przedstawiane w sposób dyskretny i nie sprawiają wrażenia, że autor widzi w nich główną przyczynę zachodzących zmian, a raczej jeden z jej istotnych czynników, co jest dla mnie dużym plusem. Trudno nie zgodzić się np. ze stwierdzeniem, że do czynników pozytywnie wpływających na możliwości rozwoju jest podniesienie się tempetatury w Italii o 1 stopień, co spowodowało zwiększenie
areału upraw o 5 mln hektarów (były one możliwe na terenach położonych wyżej), a zatem umożliwiło wyżywienie dodatkowych 3-4 mln ludzi. W drugą stronę z pewnością działały długotrwałe susze pojawiające się coraz regularniej od połowy II w. czy też pojawianie się chłodniejszych
lat, negatywnie wpływających na zbiory (to oczywiście truizmy, warstwa badawcza w książce jest znacznie bardziej zaawansowana). Gorzej jest z warstwą epidemiologiczną, którą autor przesuwa niemal na pierwsze miejsce wśród czynników wpływających na rozwój cywilizacyjny. Szczególnie widać to np. w przypadku zarazy Cypriana, choroby słabo uźródłowionej i co za tym idzie, ciężkiej do analizy naukowej. Jeśli chodzi o warstwę historyczną, to zdziwiłem się, że autor jest historykiem, z tekstu wynika że raczej sprawniej porusza się w naukach przyrodniczych. Zupełnie gubi się np. w sprawach monetarnych:
- "Nawet w rzekomej złotej erze pokoju (..) około 155-157 miała miejsce wielka dewaluacja", s. 77 (tak, było chwilowe zmniejszenie zawartości srebra w denarze z 74-77 do 70-71%,
ale potem wszystko wróciło do normy, jest to zresztą wszystko opisane w artykule Butchera-Pontinga, na który autor się powołuje,
ale nie jestem przekonany, czy go przeczytał)
- "(..) [Karakalla] eksperymentował z nową srebrną monetą, antoninianem, której wartość odpowiadała dwóm denarom, lecz która zawierała jedynie 80% ich srebra. Wydaje się jednak, że wporwadzono nową monetę do obiegu bez żadnych problemów (...) Co zaskakujące, pkazało się to skuteczne. Denary, które zawierały więcej srebra, nie zostały wycofane z obiegu i nie ma żadnych dowodów na nominalną inflację (...)" (a w odnośniku podaje już artykuł o dewaluacji denara w roku 194 i obniżeniu zawartości srebra do 45%, co niespecjalnie składa się w całość z powyższym zdaniem, sprawia to wrażenie uzupełnienia wprowadzonego na kolanie po otrzymaniu uwag od recenzenta), s. 150-151
- "Monety, w tym wybite w roku 248 dla upamiętnienia igrzysk, nadal były wykonane z ciężkiego, szczerego srebra (...)", s. 142
- "(...) pieniądze (...) miały prawdziwą wartość; denar był wart tyle, co za panowania Septymiusza", s. 168 (jaki jest miernik "prawdziwej wartości", skoro jednak w przypisie na s. 151 autor powołuje się na artykuł o dewaluacji denara do 45% srebra w roku 194?)
- "Późniejsze [tj. wybite po roku 248] monety Filipa [Araba] noszą ślady bezprecedensowego napięcia", s. 168 (nie za bardzo siedzę w III w., więc przejrzałem jeszcze raz mennictwo Araba i nijak niczego nadzwyczajnego pod koniec panowania tam nie widzę)
- "[W latach 50 i 60 III w.] bezceremionialnie przetopiono stare nominały, sestercje i denary", s. 171 (
)
- "[na przełomie III i IV w.] srebrna waluta szybowała w dół", s. 201 (chodzi o ceny w denarze obrachunkowym?)
Problematyczne wydaje się także dążenie autora do udowodnienia, że kolejne kryzysy były zjawiskami nagłymi, a nie wieloletnimi, złożonymi procesami. Stąd też upodobał sobie Filipa Araba jako ostatniegp "stabilnego cesarza" przed kryzysem III w. (skracając tym samym okres kryzysu). Daje spory opis igrzysk tysiąclecia, a następnie łączy destabilizację państwa po śmierci tego wybitnego władcy z zarazą z połowy III w. wzmiankowaną przez św. Cypriana.
- "W Rzymie Filipa [Araba] August czułby się jak w domu. Jednakże już w następym pokoleniu świat zmienił się nie do poznania (...)", s. 143
Po takich kiksach człowiek zaczyna się zastanawiać, czy poniższe kwiatki to błędy tłumaczenia, czy autora:
- "Faustyna [Młodsza] urodziła co najmniej czternaścioro dzieci. Jedynie dwoje - dziewczynka i chłopiec - na pewno przeżyło swoich rodziców", s. 91
- "(...) [po śmierci Filipa Araba] pod samym cesarskim miastem, w labiryncie jaskiń grobowych znanych jako katakumby, mało znana sekta chrześcijan wykonywała pierwsze, tajemnicze kroki (...), s. 143
- "Prokopiusz twierdził, że w roku 547 w mieście zostało jedynie 500 ludzi: liczba ta może nie być w pełni wiarygodna, lecz o czymś świadczy", s. 292 (rozdział mówi o upadku miast w VI w., po wojnie Bizancjum z Ostrogotami i zdobyciu Rzymu w grudniu 546 r. nie ma śladu. Tak jakby nie była znana
historia długotrwałego oblężenia i głód, który zmusił ludzi do opuszczenia miasta za zgodą oblegających)
Niestety wydawnictwo Napoleon V nadal rzetelnie pracuje na swoją opinię lidera automatycznych tłumaczeń tekstów. Wszystko fajnie, translatory coraz lepsze,
ale jednak niech ktoś to przed drukiem przeczyta. W przeciwnym wypadku mamy takie napoleonalia jak np.
- "W Rzymie znajdowało się (...) 423 dzielnice", s. 11 (zapewne kwartały mieszkalne)
"[Galen] przemierzał Cypr, Syrię i Palestynę w poszukiwaniu lokalnej wiedzy na temat narkotyków", s. 35 (zapewne ang. drugs, głodnemu chleb na myśli??)
- "W roku 92 cesarz Domicjan wybudował dzielnicę przyprawową w Rzymie", s. 115
nie mówiąc już o karkołomnych składniach, które może po angielsku brzmiały dobrze,
ale po przepuszczeniu przez translator już niekoniecznie:
"Rodzinne miasto Galena,
Pergamon (...) było dobrą wylęgarnią dla medycznego geniusza, takiego jak on.", s. 35