Pewne motywy z monet antycznych są do dziś wykorzystywane na monetach obiegowych (co jest bardzo sympatyczne) lub też różnej maści obiektach kolekcjonerskich (co już jest - przynajmniej dla mnie - zjawiskiem dość ambiwalentnym). Tak czy inaczej jest do dowód na dużą żywotność i ponadczasowość sztuki antycznej :-)
Przykład 1, trywialny.
Grecką eurówkę z sową nie tylko każdy chyba widział,
ale też przeważnie miał też w ręku. Trudno się dziwić tęsknotom współczesnych Hellenów za czasami Peryklesa, a i sówka jako symbol pięknej monety ma długą tradycję historyczną, także tą współczesną. Nie każdy jednak zetknął się z jej poprzednikami:
Ta jednodrachmówka (miała też swój odpowiednik 2-drachmowy) została wprowadzona do obiegu w 1973 i teoretycznie była w obiegu aż do wymiany na
euro. Teoretycznie, bo ze względu na niską wartość nie spotykało się jej w obiegu. Z tego co pamiętam w połowie
lat 90 najmniejszym nominałem, który dało się zauważyć, były 10-drachmówki.
Wydawało mi się, że jeszcze coś w tym stylu mieli wcześniej,
ale najwidoczniej tylko mi się wydawało. Za to w 1912 wybili monety o wartości 1/10 drachmy (10 lepta), które bardziej przypominają one drachmy z okresu Achai jako prowincji rzymskiej:
Przykład 2, chyba też trywialny.
As Hadriana z Brytanią na rewersie nie był specjalnie popularny w swojej epoce. Szybko znikł z wzornika rzymskich celatorów i raczej nie był powszechnie kojarzony.
Wrócił co prawda jako sesterc (i
dupondius) prawie dwie dekady później,
ale to też nie była jakaś często spotykana
moneta:
co nie przeszkodziło władcom Wielkiej Brytanii upowszechnić jej tak, że jest to motyw znany każdemu poddanemu Ich Królewskich Mości od ładnych paru pokoleń. Nie jestem pewien, czy to jest pierwsze użycie tego motywu, czy było jeszcze coś wcześniej - dwupensówka Jerzego III z 1797:
Jak widać Brytania otrzymała na tarczy zarys flagi, a do ręki trójząb Neptuna jako Królowa Mórz. W tle majaczy mały stateczek, który zniknie w kolejnych emisjach. Wizerunek ten utrzyma się na pensówkach aż do decymalizacji funta w 1971 r., po czym przejdzie na monetę 50-pensową, którą zdobi po dziś dzień:
Przykład 3. Nieśmiała próba naśladowania Brytanii, czyli coś zdecydowanie mniej znanego.
Wśród wielu personifikacji różnych prowincji, które odwiedził
Hadrian, znalazła się także jego rodzinna Hiszpania oparta o skały, z gałązką oliwną i królikiem kicającym u jej stóp:
Pod koniec
lat 60 XIX w. ktoś decydujący o wizerunku monet hiszpańskich ewidentnie pozazdrościł pensów Anglikom i skomponował coś takiego:
Wizerunek jak widać znacznie poważniejszy, personifikacja otrzymała koronę murową, a harcującego królika zastąpiły skały Gibraltaru i łańcuch Pirenejów. Wyszło to dość ładnie i gdyby pociągnęli to przez
paręnaście
lat, mógłby by on stać się powszechnie kojarzonym wizerunkiem i standardem po dziś dzień. Niestety, pomysł zarzucono o ile się nie mylę po dwóch latach i tyle go widzieli. No, może nie do końca, bo jest jeszcze wynalazek z roku 2007,
ale to już raczej na wyobraźnię przeciętnego użytkownika monet obiegowych nie wpływa:
Przykład 4. Polacy nie gęsi i swoją
palmę mają.
Może jeszcze naszą
palmę pokażę, chociaż też chyba jest dość znana. Po zwycięstwie nad Moskwą w 1582 r. postanowiono wybić
medal pamiątkowy. Ktoś zapatrzył się na sesterca Tytusa i tak otrzymaliśmy personifikację ujarzmionych mieszkańców Inflant i okolic Połocka... pod
palmą. Zamiast IVDEA CAPTA mamy tutaj LIVON[ia] POLOT[ia] Q[ve] RECEPTA, reszta się mniej więcej zgadza, może zaktualizowano nieco stos broni leżący po lewej stronie...