Gdyby Putin czytał Tukidydesa, może pamiętałby. "że największy podziw budzi to, co jest odległe i co trudno sprawdzić na podstawie osobistego doświadczenia" i może jeszcze do dziś straszyłby wszystkich swoją drugą armią świata.
Oni mają własnych klasyków. Klasycy grecko-rzymscy nigdy tak naprawdę nie weszli u nich w krew, co najwyżej w przejściową modę. Jak to stało w Eugeniuszu Onieginie (I, 6)
"Латынь из моды вышла ныне:
Так, если правду вам сказать,
Он знал довольно по-латыне,
Чтоб эпиграфы разбирать,
Потолковать об Ювенале,
В конце письма поставить vale,
Да помнил, хоть не без греха,
Из Энеиды два стиха."
A także, że odetchnąwszy po zarazie wypada wzrost sił spożytkować dla siebie, a nie do obrony jakichś rosyjskich emigrantów w Donbasie, "którzy do całej sprawy wnoszą tylko słowa, a niebezpieczeństwo i ryzyko zostawiają obcym"
Zdecydowanie bliżej im do Alcybiadesa, który "z największym zapałem przemawiał za wyprawą (...), pragnąc sprzeciwić się Nikiasowi, ponieważ w ogóle był jego przeciwnikiem politycznym, a ponadto Nikias w obraźliwy sposób wspomniał go w swej mowie. Przede wszystkim jednak pragnął objąć dowództwo spodziewając się, że jeśli mu szczęście dopisze, zdobędzie Sycylię i Kartaginę i zyska także dla siebie bogactwo i sławę. (...)". W dalszym ciągu Alcybiades chwali się przepychem, jaki roztoczył na igrzyskach w Olimpii - to też się nie zmienia, medaliści olimpijscy stoją w Moskowii na pierwszej linii frontu ideologicznego :-)
----------------
Skoro pojawił się Selinunt, musi pojawić się do pary i Segesta. Założona przez sycylijski lud Elimów na długo przed przybyciem Greków, zachowywała długo swoją odrębność i stąd zapewne zrodziły się konflikty z sąsiednim Selinuntem. Z drugiej strony postępująca hellenizacja Elimów, powiązane zapewne z mieszaniem się ludności autochtonicznej z napływową powodowały, że Segesta stawała się powoli częścią świata greckiego. Skutkiem takiego stanu rzeczy byli we wzmiankowanym roku 416 A.Ch. w stanie wezwać na pomoc Ateńczyków.
https://www.acsearch.info/search.html?id=8259642Pewne pojęcie o stopniu hellenizacji Segesty można wynieść z oglądania ich monet. Z jednej strony nie odbiegają jakością od monet innych miast wyspy, z drugiej strony rzuca się w oczy legenda, pisane przeważnie wstecz (czyli w lustrzanym odbiciu) - jak widać na tej didrachmie z pierwszej dekady rządów Kartagińczyków (410-400 A.Ch.) - ΣEΓEΣΤΑΙΟΝ.
Wydawało by się, że zwycięstwo nad Selinuntem odniesione przez wezwanych przez Segestę w 409 A.Ch. Kartagińczyków powinno przynieść miastu dalsze lata prosperity. Sprzymierzone z Kartaginą, przeszło w odpowiednim momencie I Wojny Punickiej na stronę Rzymu, a jedyną klęską, której doznało, było
splądrowanie i rzeź mieszkańców które urządził tyran Syrakuz, Agatokles w roku 307 A.Ch. Ostatecznie opuszczone około roku 900 AD po spustoszeniu przez Saracenów, swoje pięć minut zakończyło jednak dużo, dużo wcześniej.
Świadczy o tym jeden z dwóch najlepiej zachowanych obiektów - świątynia położona na wzgórzu poza właściwym miastem. Jej budowa, porzucona podczas sycylijskiego rozdziału Wojny Peloponeskiej, nigdy nie została wznowiona. Doskonale zachowana kolumnada nie ma żłobkowań, nie ma też śladu rozpoczęcia budowy celli ani dachu. Co ciekawe, w epoce internetowego wynajmu noclegów można znaleźć sobie takowy na wzgórzu sąsiadującym ze wzgórzem świątynnym i siedząc pod pinią rozmyślać sobie w spokoju nad zmiennością losów ludzkich.
Drugi obiekt działający na wyobraźnię teatr znajdujący się na jednym z najwyższych wzgórz w okolicy, na którym było położone także główne miasto. Sens takiego umieszczenia osady staje się oczywisty, kiedy człowiek znajdzie się na szczycie - ciągnące się kilometrami bardzo przyjemne widoki na okolicę dają pełną kontrolę nad tym co się dzieje co najmniej kilkanaście kilometrów dookoła, z najbliższą zatoką morską włącznie (aczkolwiek wrogi Selinunt leży znacznie dalej i jego akurat mieszkańcy Segesty na żywo podglądać nie mogli).