Każda uczciwa praca jest dobra.
Dlaczego obraża
Pan drukarzy i po czym tak generalnie odróżnia
Pan pracę uczciwą od nieuczciwej? Czy na przykład praca psychoterapeuty, która polega na tym, by za pomocą wypowiadanych sekwencji zdań wywołać w drugiej osobie stan, mówiąc tak z grubsza, zadowolenia, jest uczciwa? Przecież ostatecznie wytwarza jedynie pewną konfigurację impulsów między neuronami klienta, coś bardzo mętnego i ulotnego, więc może nie.
A z kolei praca kowala, który młotem kuje podkowy aż się iskrzy, i poci się, i sapie, chyba jest uczciwa.
Ale co, jeśli ten psychoterapeuta-gaduła ma niesamowite powodzenie i kolejkę chętnych, a od kowala nikt tych podków kupić nie chce, bo koni nie ma?
Niestety, rząd przeznacza ta kasę także na programy socjalne i różnego rodzaje "darmowe" wsparcia.
A dlaczego programy socjalne miałyby być z założenia złe? Równie dobrze można by twierdzić, że produkcja kół ratunkowych to marnotrawstwo. Jak ktoś wypada za burtę, a nie umie pływać, to jego sprawa i niech się topi.
Oczywiście lepiej byłoby, żeby nikt nie wypadał za burtę, a jeśli już - żeby dziarsko pływał.
Ale tak nie ma. Toteż jak najbardziej można programy socjalne traktować jako inwestycję w ludzi (żeby mieli sposobność nauczyć się pływać) i w system jako taki (a jak już tu wcześniej wspomniałem, system działa jako pewna całość, poza nim nic nie ma "wartości"). Programy socjalne mogą też wytwarzać coś takiego jak "poczucie bezpieczeństwa". Bardzo to trudno uchwytne (znowu wracamy do impulsów w ludzkich głowach),
ale dzięki temu system jako całość lepiej działa.
Naturalnie, są programy socjalne bezsensowne i marnotrawne (nie musi mnie
Pan o tym przekonywać),
ale także kowale czasem bez sensu walą młotami, chociaż iskry lecą.